Dobra, zatem zaczynamy opowieść
Wszystko zaczęło się pod Pęcikiem, na roku Wawrzyńca i Starowiślnej. Kszp zaparkował na starowiślnej (nie rozumiem dlaczego nie pod Pęcikiem ), wsiedlismy i... gorąco w pizduu! Ale my twardzi jesteśmy. Zrezygnowaliśmy z GPSa z racji mapy za 8 zł, na której nawet są nr domów, światła i mnóstwo dziwnych rzeczy. Ustaliliśmy, że pojedziemy najpierw do fortu Swoszowice, bo niedalego niego znajduje się Fort Rajsko. Ruszyliśmy.
Trasa: Starowiślna-Na Zjeździe-Limanowskiego-Kalwaryjska-Rondo Matecznego-Wadowicka-Zakopiańska-Kąpielowa-Merkuriusza Polskiego-Myślenicka-J.F.Sawiczewskich-jakaś boczna uliczka-Fort Swoszowice.
Niestety ktoś go sobie wykupił, postawił dom obok i zagrodził siatką i tabliczką "Teren prywatny, wstęp wzbroniony". Ile k**wa kasy trzeba miec zeby wykupic taki teren razem z fortem.. fuck...
No nic, pojechaliśmy dalej J. i F. Sawiczeskiego, skręciliśmy w Drogę Rokadową i wyjechaliśmy prosto pod fort Rajsko.
Zatrzymaliśmy sie i ujrzeliśmy taki widok.
Na pierwszy rzut oka fort niby zamknięty. Wskazywałyby na to zabite okna. Ale nie zniechęcamy sie tak łatwo pierwszym wrażeniem i chcemy dojrzeć prawdziwą głębię, czy coś, zatem ruszamy. Problem sie pojawił, bo nikt nie wziął latarki. Pęcik z powątpiewaniem patrzył jak Kszp szuka jakiejś w bagażniku.
Po czym poszedł mu pomóc, żeby było że jest zaangażowany w poszukiwania źródła światła.
Oczywiście latarka była kiedyś w bagażniku ale "Pewnie tata zabrał" Na zdjęciu poniżej widać jak Pęcik wymyślił, żeby wymontować światło z odkurzacza (Matiza) oraz akumulator, co byłoby substytutem latarki. Kszp sie nie zgodził. Cały ten plan widać na twarzy Pana Pawła.
Podeszliśmy do fortu, i zaczeliśmy z zaciekawieniem czytać tabliczke na nim umieszczoną.
Olaliśmy to ^^
Postanowiliśmy sprawdzić, czy gdzieś czasem nie ma jakiegoś wejścia do fortu, chociaż zabite okna sugerowały, że pewnie nie znajdziemy takowego. Widok spod Fortu był zajebiaszczy.
Obczajaliśmy, jak wygląda ten fort w środku, na tyle na ile moglismy.
Wnętrze potwierdziło nasze obawy, że nie można sie tam wbić.
Pęcik próbował użyć wielkiego przełącznika, bo miał nadzieje, że otworzy sie jakieś tajne przejscie, alb drzwi sie same otworzą...
No niestety, nie powiodło sie..
Dostępu broniły zaspawane drzwi. Jedyną nadzieją była kłótka w drzwiach, można by urąbać, ale znajduje sie od strony ulicy i czyjegoś domu, więc generalnie lipton. Ale jest opcja w środku fortu, nad tym trzeba bedzie pomyslec.
Kszp miał jakiś pomysł czy coś po prostu zobaczył... gdzieś...
Obeszliśmy fort i za rogiem ujżeliśmy... dalszą część fortu w oddali!
Na zdjęciu poniżej widać pokrzywy, których jest tam w piździec. Pęcik coś tam pokazuje.
Widok z dachu fortu:
Kszpu schodzi z zamiarem głębokiego zwiedzenia tego, co jest za pierwszą linią fortu, która jest zamknięta.
Poniżej brakuje tylko kogoś kto by wciągnął Kszpa do środka, takiej ręki.
Odważnie wbiliśmy w głąb korytarza, który... kończył się ścianą. Takich schowków na amunicje, broń czy cos w ten deseń jest ok XIV.
Jedno z wejść do fortu od tyłu, zamkniete oczywiscie.
Poniżej widok na takie właśnie schowki, czy coś.
Fort okazał sie być... Olbrzymi! Ciągle coś nowego nam się wyłaniało.
Wbiliśmy tam i odnaleźliśmy kible. Nasi odważni... Panowie, skorzystali z nich. Kszp nie zdjął niestety spodni. Bywa.
Tunel, przejscie na dalszą część fortu.
W tunelu przejście w lewo i w prawo. Widok w lewo. Drzwi.
Widoko w prawo.
Widok wnętrza.
Kolejne 'schowki'. Teren zajebiaszczy. Można taktycznie przebiec po drzewie. Fajna rzecz jeżeli chodzi o trening.
W dwóch 'schowkach' było zejście schodami na dół. Przyświecałem lapmą z aparatu, wiec szybko mi bateria padła ;]
Do końca nie zeszlismy. To była siedziba zła i kolejna trauma z dzieciństwa. Kszp mnie wyprzedził przy wyjściu.
Kolejna część "niekończącego się terenowo" fortu:
Z wejścia po lewej, które można zauważyć na zdjeciu powyzej, szło sie takim tunelem.. do światełka. Nie doszliśmy.
Spotkaliśmy też naskalne rysunki. Troche dziwne.
Tutaj juz padła bateria. Przeszedłem na zdjęcia telefonem. Pęcik też robił (tu prośba to niego żeby zapodał zdjecia na forum).
Oto dalsze zdjęcia z tego fortu:
Tyle zdjęć z tego fortu. Oceniam go w skali od 1-10 na 10.
Pojechaliśmy potem nastepujaca trasa: Kuryłowicza-Gruszczyńskiego-(Tu powinien być fort po lewo, ale chyba go ktoś wyburzył)-pociskamy na nastepny fort, ktory jest obok (Kosocice D)
Zastaliśmy taki obraz:
Znowu ktoś wykupił...
c.d.n.
Offline
Użytkownik
hmmm ten jeden fort zdaje się być ciekawym ;]
Tylko trzeba mieć latarki lub noktowizory
Offline
Ja próbowałem robić zdjęcia ale po pierwszym padła mi bateria XD. Do fortu rajsko wcale nie trzeba mieć noktowizorów i latarek. Przynajmniej na strzelania. Na zwiedzanie podziemi i lochów gdzie czai się diablo to tak ^ ^ ale do tego potrzeba jeszcze zajebistej zbroi, umiejętności babrarzyńcy i super szybkie buty ucieczki . Z moich obliczeń wynika, że cały fort ma prawie 3 km^2 powierzchni ^ ^ nie licząc lasu do okoła...
dodam zdjęcia które znalazłem w necie
apropo satanistów :
p.s Stuko nie dodałeś historii o krwi na ścianie ręce na parapecie i spierdalaniu jak dzikie kurwy: kto pierwszy do światła
Offline
No napisałem przecież że c.d.n. ;] A co do zbroi to kombinuje ;]
C.D. N(astąpił)
Pojechaliśmy zatem odkurzaczem dalej, udało nam sie pokonać nim wysokie wzniesienia!
Następne dwa forty były znowu (dzięki Ci Allahu) koło siebie. Fort 52 i 1/2 N (Nord) został znowu wykupiony przez kogoś, nie dało sie zatem tam wbić.
Poszliśmy oblookać fort obok, 52 i 1/2 S (Sud)
Pierwsze wrażenie tego fortu... no powiedzmy szczerze - chujowe..
Brak podłóg na piętrze eliminuje ten Fort jako zdatny do CQB, poziom bezpieczeństwa 1/10.
Pęcik od zwiedzania dostał garba.
Fort jest mały, nieciekawy teren dookoła, opuściliśmy jego teren.
Nawet domek terrorystów nie podnosi użyteczności tego miejsca.
Pocisnęliśmy na następny fort, ostatni już w tym dniu bo czas nas gonił a do tego fortu jechało sie przez cały Kraków. Ciężko go zresztą było znaleźć, ale o tym za chwile. W końcu na siatce jakichś ogródków działkowych znaleźliśmy to:
Jeżeli ktoś na zdjeciu powyżej obczaił nogi jakiejś babci, to jest dobry. Zostaliśmy przez nią poinformowani, że do fortu należy udać sie "tam", czyli koło pola z ziemiorami. Po jakimś czasie odkryliśmy następną tabliczke, koło drzewa ona była.
A na drzewie najbardziej zajebista zagadka tego roku. Trasa rowerowa, okej, prowadzi w dwie strony, nawet logiczne. Ale strzałki, które w założeniu miały wskazywać fort... jakoś dziwnie go wskazywały.
Obeszliśmy jakiś głupkowaty zagajnik naookoło, Kszp widział fortepian w lesie, a pomimo tego okazało sie że żadna strzałka nie wskazuje faktycznie fortu, który był w zupełnie innym miejscu niż szukalismy. Wyglądał tak:
Z Pęcikiem twardo przejebaliśmy sie przez pokrzywy większe od nas, teren nadaje sie do wykoszenia.
Fort zamurowany oprócz jednej dziury wyjebanej w cegłach. Twardo sie tam wbiliśmy bez latarek, spenetrowaliśmy wnętrze (adrenalina niesamowita) i opuściliśmy ten fort, zawieźliśmy babule na przystanek i pomknęliśmy do domów.
Wycieczka fajna, więcej takich bym sobie życzył. Aha, i latarki. latarki przede wszystkim. W drugiej kolejności maczety i kołki osikowe, tak na wszelki wypadek..
Offline